poniedziałek, 28 października 2013

Always wear your invisible crown :)

Natuszowane rzęsy i odrobinę różu na policzkach :)
Żeby nie wiem jak Ci się nie chciało!

Mnie to zawsze pomaga... Nawet w pochmurny poniedziałek ;)

Znów dane mi było uszyć królewnę! Ale radocha!! Stoi jeszcze w pracowni, obok laptopa, co chwila odrywam wzrok od monitora i patrzę sobie na nią, zanim ruszy w świat. Mam nadzieję, że oczy nowej właścicielki też będzie cieszyła!

Uwielbiam te królewny, serio!




Takie są słodkie i sprawiają wrażenie, jakby właśnie wstały, jeszcze niewyraźne nieco, ale korona na główce dumnie osadzona, żeby było jasne, who's the Queen ;)


Stworzyłam też własny łapacz snów. Swego czasu taki talizman ratował mi życie. Filip w wieku 3 - 3,5 lat przechodził etap koszmarów sennych. Nie było siły, żeby sam zasnął w swoim pokoju, nie można było zgasić światła, bał się tam nawet wchodzić wieczorem... Potwory z szafy, potwory podłóżkowe... Łapacz naprawdę zrobił sporą robotę, bo Fifi wiedział, że nie wpuści do pokoiku złego snu... :) A skoro już jakoś rozwijam się manualnie, mam sporo materiałów, to postanowiłam się zmierzyć z tym tematem. Pomogła mi mama, bo szydełkowanie to dla mnie nadal temat na przyszłość :) Dzięki mamo! :)

Taki wyszedł, chociaż to jeszcze nieostateczna wersja. Są jeszcze piórka, bo muszą przecież być!




I co Wy na to wszystko? :)


Szykuję konkurs dla maluchów i ich mam :)
Ładujcie baterie od aparatów :)


Pozdrawiam!!




9 komentarzy: