Jeszcze rok temu śmiałabym się, gdyby ktoś mi to przepowiedział... Że będę spędzać godziny dłubiąc aniołki na maszynie... Ja??? Żarty!!!
Ja jestem kobieta przebojowa! Ja mam czerwone włosy, tatuaże mam, kolczyk w pępku, Rajbany, na fitness biegam, do kosmetyczki, kawusie pijam na patio! Ja jestem twarda sztuka, babka z jajami (nienawidzę tego słuchać, ale to jest najczęstszy komplement, jaki słyszę od facetów... słyszałam, bo teraz, popychając wózek przed sobą, czuję się niewidzialna). Taką mnie pokochał...
Tja...
Szyć mi się zachciało... Nie, nie modne kiecki imprezowe, nie torebki stylowe, bluzki na imprezę...!
Ja aniołki szyję. I królisie z różowymi noskami... I w wiklinowych koszyczkach się rozkochałam...
Ale to wszystko to jeszcze nic...
Ja na utrzymaniu faceta jestem... To jest dla mnie kosmosem największym w życiu.
Dom prowadzę, dzieci wychowuję... JA!
Ten, kto mnie zna, ten wie.
I jak ktoś pisze na fejsbuku, że musi od maszyny odpocząć, to mam ochotę wyć... Bo ja mam tyle w głowie... Tyle pomysłów do zrealizowania, tyle do uszycia... Nie mam czasu... Nie mam siły.
Nie, że się skarżę... Ale lekko nie jest... Ani fizycznie, ani psychicznie. Od dwóch dni jedyną dorosłą osobą, z jaką rozmawiałam, był kurier, który upolował mnie na placu zabaw , wręczył mi nówkę telefon.. Piękny, nowy smartfon. Leży. Nierozpakowany. Czeka. Na co? Nie wiem... Na weekend może...
Śpię mało, jem mało. Siedzę tyle, co na placu zabaw, bo Cyp (dzięki Bogu) przesypia słodko 3 godzinki na świeżym powietrzu, a Filip gania z nowymi kolegami. Siedzę i obserwuję ze strachem i zazdrością inne mamy. Bo one jakieś takie ładniejsze, lepiej ubrane, uczesane, zadbane bardziej... Młodsze... A ja się dziś wstydziłam dokumenty kurierowi podpisywać, bo paznokcie mam tak zaniedbane, jak jeszcze nigdy w życiu... Obgryzione w dodatku, bo stresy przeróżne mnie nie omijają, niestety... Dzieciaki też wystrojone jak z żurnala... Zachciało mi się Warszawy, jakbym w Piasecznie nie mogła spokojnie siedzieć na tyłku. Zapomniałam jaki tu wyścig szczurów. Zapomniałam, że tu trzeba wyglądać nawet w ogródku dzieciowym... Wózek modny mieć, dodatki, gadżety... Czesiociuchy i inne... Ech...
Tyle bym robiła... Nie mam siły. I skrajnie mnie to wkurza, bo czuję, że powinnam siłę mieć. Tak sobie obiecałam. Że będę mamą na obcasach. Jak Ania Mucha i inne "gwiazdy". Że będę świeża, uśmiechnięta, zadbana. Codziennie. Bez odpuszczania. Nie odpuszczam. Ja po prostu nie mam siły. Dół? Bejbi blues?
W ubiegłym sezonie spędzałam większość niedzielnych poranków na giełdzie staroci... Uwielbiam. To jest moje marzenie obecnie. Pojechać na giełdę. Pooglądać, pogrzebać, cieszyć się potem zdobyczami.
Błagam, niech mi tego los nie odbiera...
Mam projekt nowego tatuażu. "Don't let go".
Muszę tylko znaleźć czas, żeby go sobie wydziarać. Cuda się zdarzają, prawda...?
Skarby moje. Cyp dostał nowy kocyk z minky. Rokendrolowy. Fifi też chce taki, ale większy. Jessu...
Pozdrawiam!