Tak go ukochał, że przytulak ten towarzyszy mu do dziś, jest niezbędny przy zasypianiu, kojeniu łez gdy kolano zbite albo, gdy synek smutny... Jest dla synka lekiem na całe zło, najlepszym ukojeniem. Ma 5 lat, a nadal przykłada go sobie do bolącego miejsca na ciele, ociera nim łzy, tuli co wieczór przed snem, potrafi nocą złazić z piętrowego łóżka, żeby go podnieść, kiedy spadnie, pakuje go na każdy wyjazd... Złote panaceum... :)
Po drodze kupiliśmy mu już 6 egzemplarzy tego samego modelu, żeby zastąpić te, które się zgubiły na spacerze, albo wyjazdach... Kupowaliśmy na zapas w strachu, że w Smyku zabraknie tego modelu ;)
Kupowaliśmy w różnych częściach kraju, na wakacjach, gdzieś po drodze... Żadna inna przytulanka nie ma takiej mocy. Był gryziony, obśliniany, szarpany, skubany... ;)
Dla Cypka będzie królik. Mam nadzieję, że ukocha go tak, jak Fifi swojego "gigisia"...
Zapakuję go już do szpitala...
Pozdrawiam w ten śnieżnobiały dzień :)
piekny, a wstazeczki - idealne dla dziecka ! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny :) chyba i ja się skuszę na zrobienie kocyka przytulanki :)
OdpowiedzUsuńkróliczek wyszedł super. Myślę, że na 100% będzie ukochaną przytulanką Cypka :D
OdpowiedzUsuńWygląda słodko:) Myślę, że będzie ulubiony:D
OdpowiedzUsuńJaki cudny króliczek!! piękny, niebieski kolorek mój ulubiony:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam niebiesko:)