sobota, 27 kwietnia 2013

Bylebyś się dobrze czuła...

Jak już chyba wszyscy się zorientowali, mój kochany jest kochany. Mówi do mnie: Rób, co trzeba, bylebyś się dobrze czuła.
A ja patrzę na siebie w lustrze i tak... Pierwsza młodość już dawno za mną, dwie ciąże też zrobiły swoje... Ale poddać się nie mogę, bo w duszy ciągle maj! :)
Dostałam buciki do biegania i t-shircik z climacool ;) Nic, tylko biec...;)
Pytanie podstawowe: Kiedy? W nocy? Boję się, o 21-ej jestem zryta jak koń po westernie...
Ale nie poddam się. Mam już plan. Etapami będę się ulepszać trochę, nie ma co czekać, aż zdziadzieję do reszty! W końcu mam młodszego faceta! W dodatku młodo-wyglądającego... Fu**!

Don't let go!!

A teraz z innej beczki. Od jakiegoś czasu jest w moim życiu kosmitka o imieniu Gabriela. Mama mnie uczyła: jak kochasz stół, to i nogi od stołu. A ponieważ nie mam własnej córki, jest ona w jakimś sensie substytutem... Przynajmniej postroić ją sobie mogę...
Gabriela jest istotką nieco oderwaną od naszej tutejszej rzeczywistości i ostatnio się okazało, że nie wie, kto to modelka... Ale kiedy się już dowiedziała, to się panience spodobało. I ustawia się na tej ściance w przedpokoju jak celebrytka jakaś :P

Popatrzcie:






Dziś dostała w prezencie te żółte trampki i napatrzeć się na nią nie mogę, jakie to pocieszne ;)



Ok, a wracając do meritum bloga mego skromnego, razem z funpage Keep Calm & Do It Yourself (on facebook), przygotowuję konkurs. Szczegóły wkrótce, bo nagród nie mogę doszyć już od tygodnia... Ech...
Będzie wiosennie! :)


Pozdrawiam!





wtorek, 16 kwietnia 2013

Wiosenna euforia...?

Jeszcze rok temu śmiałabym się, gdyby ktoś mi to przepowiedział... Że będę spędzać godziny dłubiąc aniołki  na maszynie... Ja??? Żarty!!!
Ja jestem kobieta przebojowa! Ja mam czerwone włosy, tatuaże mam, kolczyk w pępku, Rajbany, na fitness biegam, do kosmetyczki, kawusie pijam na patio! Ja jestem twarda sztuka, babka z jajami (nienawidzę tego słuchać, ale to jest najczęstszy komplement, jaki słyszę od facetów... słyszałam, bo teraz, popychając wózek przed sobą, czuję się niewidzialna). Taką mnie pokochał...
Tja...
Szyć mi się zachciało... Nie, nie modne kiecki imprezowe, nie torebki stylowe, bluzki na imprezę...!
Ja aniołki szyję. I królisie z różowymi noskami... I w wiklinowych koszyczkach się rozkochałam...
Ale to wszystko to jeszcze nic...
Ja na utrzymaniu faceta jestem... To jest dla mnie kosmosem największym w życiu.
Dom prowadzę, dzieci wychowuję... JA!
Ten, kto mnie zna, ten wie.
I jak ktoś pisze na fejsbuku, że musi od maszyny odpocząć, to mam ochotę wyć... Bo ja mam tyle w głowie... Tyle pomysłów do zrealizowania, tyle do uszycia... Nie mam czasu... Nie mam siły.
Nie, że się skarżę... Ale lekko nie jest... Ani fizycznie, ani psychicznie. Od dwóch dni jedyną dorosłą osobą, z jaką rozmawiałam, był kurier, który upolował mnie na placu zabaw , wręczył mi nówkę telefon.. Piękny, nowy smartfon. Leży. Nierozpakowany. Czeka. Na co? Nie wiem... Na weekend może...
Śpię mało, jem mało. Siedzę tyle, co na placu zabaw, bo Cyp (dzięki Bogu) przesypia słodko 3 godzinki na świeżym powietrzu, a Filip gania z nowymi kolegami. Siedzę i obserwuję ze strachem i zazdrością inne mamy. Bo one jakieś takie ładniejsze, lepiej ubrane, uczesane, zadbane bardziej... Młodsze... A ja się dziś wstydziłam dokumenty kurierowi podpisywać, bo paznokcie mam tak zaniedbane, jak jeszcze nigdy w życiu... Obgryzione w dodatku, bo stresy przeróżne mnie nie omijają, niestety... Dzieciaki też wystrojone jak z żurnala... Zachciało mi się Warszawy, jakbym w Piasecznie nie mogła spokojnie siedzieć na tyłku. Zapomniałam jaki tu wyścig szczurów. Zapomniałam, że tu trzeba wyglądać nawet w ogródku dzieciowym... Wózek modny mieć, dodatki, gadżety... Czesiociuchy i inne... Ech...

Tyle bym robiła... Nie mam siły. I skrajnie mnie to wkurza, bo czuję, że powinnam siłę mieć. Tak sobie obiecałam. Że będę mamą na obcasach. Jak Ania Mucha i inne "gwiazdy". Że będę świeża, uśmiechnięta, zadbana. Codziennie. Bez odpuszczania. Nie odpuszczam. Ja po prostu nie mam siły. Dół? Bejbi blues?
W ubiegłym sezonie spędzałam większość niedzielnych poranków na giełdzie staroci... Uwielbiam. To jest moje marzenie obecnie. Pojechać na giełdę. Pooglądać, pogrzebać, cieszyć się potem zdobyczami.
Błagam, niech mi tego los nie odbiera...



Mam projekt nowego tatuażu. "Don't let go".
Muszę tylko znaleźć czas, żeby go sobie wydziarać. Cuda się zdarzają, prawda...?


Skarby moje. Cyp dostał nowy kocyk z minky. Rokendrolowy. Fifi też chce taki, ale większy. Jessu...



Pozdrawiam!





niedziela, 7 kwietnia 2013

Wreszcie nareszcie...?

Aż się boję, że zapeszę...
Dziś u nas słonko. Cudowne, jasne słoneczko! Rety! Nawet nie trzeba wychodzić z domu, żeby od razu lepiej się funkcjonowało :)
Szczerze powiedziawszy, to mam spory kłopot z tym wychodzeniem z domu...:/
Miesiąc po narodzinach Cypa totalnie nie mam się w co ubrać, kilka kilogramów jeszcze do zrzucenia, kilka miesięcy nie kupowałam żadnych ciuchów i teraz wychodzi na to, że mam jedne spodnie na krzyż, a we wszystkich bluzkach sprzed ciąży brzuszek jeszcze średnio się prezentuje... Ech... Trudne to wszystko, bo wymaga cierpliwości, a to zdecydowanie nie jest moja mocna strona...
Ledwo udało mi się ogarnąć włosy, ale zawsze coś  ;)
No, ale pomalutku... Wypadłam kompletnie z obiegu i muszę się rozeznać w trendach wiosennych najpierw :)
Chłopaczki moje na słonko też dziś zostały wystawione, Cyp po spacerze śpi jak zaczarowany :)





Powstał dziś Król Pirat :)
Czemu pirat? A żeby pasował do salonu ;)
Duży królik, polarkowy, zajął honorowe miejsce na cypkowej komódce :)
Czaszkę trupią popełnił ukochany mój ;)




A wczoraj machnęłam do kuchni rzodkieweczki :)
Żeby było wiosennie :)
Ozdobiły karnisz :)



Pozdrawiam wiosennie już chyba!!! :)








piątek, 5 kwietnia 2013

Króle królują!!!

Kolejne pastelowe szyjątka narodziły się w pracowni :) Naturalne, lniano-bawełniane.
Naprawdę poprawiają nam humory, a Fifi nadał im imiona.
Filip i Cyprian :P


Zatem przedstawiam małych ogrodników:



Następny powstanie dla jednej takiej Świruski, co to się tych kjujików dopomina ciągle :P




Uśmialiśmy się dziś odbywając wizytę lekarską z naszym młodszym pociechem... Pani doktor powiedziała, że zdecydowanie go przekarmiliśmy... Przybrał 1,8 kg w niecałe 5 tygodni... Ups...;)
Teraz waży 4660 g :)
Cóż, chcieliśmy dobrze, a szczególnie tatuś, który uważa butlę z mlekiem za lekarstwo na każde zło ;)



Pozdrawiam!







czwartek, 4 kwietnia 2013

Odliczanie...

Nie mam weny... Tak mnie to wszystko przytłamsza, że sama nie wiem, jakim cudem chce mi się szyć... A może właśnie dlatego mi się chce...
Szara, brudna, wilgotna codzienność...
Jedynie dzieciaki mnie uśmiechają i to, co tam sobie wycudasiłam wiosennie...








Cyprian skończył miesiąc swój pierwszy :)
Jak na drożdżach rośnie szkrabik :)


A Filip jest już tak duży, że ciągle się zapominam, że to przecież nie dorosły, a tylko rezolutny 5-latek...
Wymalował się ostatnio moimi kosmetykami... ;) Na włosy nałożył tyle pasty, że wyszorować ledwo dałam radę... Świrek mały ;) Mówi, że każdy czasem potrzebuje się dopieścić ;)



Podobno jeszcze tylko 5 dni do prawdziwej wiosny, a jutro ma zaświecić słonko... Daj Boże...


Pozdrawiam!!!!