wtorek, 16 kwietnia 2013

Wiosenna euforia...?

Jeszcze rok temu śmiałabym się, gdyby ktoś mi to przepowiedział... Że będę spędzać godziny dłubiąc aniołki  na maszynie... Ja??? Żarty!!!
Ja jestem kobieta przebojowa! Ja mam czerwone włosy, tatuaże mam, kolczyk w pępku, Rajbany, na fitness biegam, do kosmetyczki, kawusie pijam na patio! Ja jestem twarda sztuka, babka z jajami (nienawidzę tego słuchać, ale to jest najczęstszy komplement, jaki słyszę od facetów... słyszałam, bo teraz, popychając wózek przed sobą, czuję się niewidzialna). Taką mnie pokochał...
Tja...
Szyć mi się zachciało... Nie, nie modne kiecki imprezowe, nie torebki stylowe, bluzki na imprezę...!
Ja aniołki szyję. I królisie z różowymi noskami... I w wiklinowych koszyczkach się rozkochałam...
Ale to wszystko to jeszcze nic...
Ja na utrzymaniu faceta jestem... To jest dla mnie kosmosem największym w życiu.
Dom prowadzę, dzieci wychowuję... JA!
Ten, kto mnie zna, ten wie.
I jak ktoś pisze na fejsbuku, że musi od maszyny odpocząć, to mam ochotę wyć... Bo ja mam tyle w głowie... Tyle pomysłów do zrealizowania, tyle do uszycia... Nie mam czasu... Nie mam siły.
Nie, że się skarżę... Ale lekko nie jest... Ani fizycznie, ani psychicznie. Od dwóch dni jedyną dorosłą osobą, z jaką rozmawiałam, był kurier, który upolował mnie na placu zabaw , wręczył mi nówkę telefon.. Piękny, nowy smartfon. Leży. Nierozpakowany. Czeka. Na co? Nie wiem... Na weekend może...
Śpię mało, jem mało. Siedzę tyle, co na placu zabaw, bo Cyp (dzięki Bogu) przesypia słodko 3 godzinki na świeżym powietrzu, a Filip gania z nowymi kolegami. Siedzę i obserwuję ze strachem i zazdrością inne mamy. Bo one jakieś takie ładniejsze, lepiej ubrane, uczesane, zadbane bardziej... Młodsze... A ja się dziś wstydziłam dokumenty kurierowi podpisywać, bo paznokcie mam tak zaniedbane, jak jeszcze nigdy w życiu... Obgryzione w dodatku, bo stresy przeróżne mnie nie omijają, niestety... Dzieciaki też wystrojone jak z żurnala... Zachciało mi się Warszawy, jakbym w Piasecznie nie mogła spokojnie siedzieć na tyłku. Zapomniałam jaki tu wyścig szczurów. Zapomniałam, że tu trzeba wyglądać nawet w ogródku dzieciowym... Wózek modny mieć, dodatki, gadżety... Czesiociuchy i inne... Ech...

Tyle bym robiła... Nie mam siły. I skrajnie mnie to wkurza, bo czuję, że powinnam siłę mieć. Tak sobie obiecałam. Że będę mamą na obcasach. Jak Ania Mucha i inne "gwiazdy". Że będę świeża, uśmiechnięta, zadbana. Codziennie. Bez odpuszczania. Nie odpuszczam. Ja po prostu nie mam siły. Dół? Bejbi blues?
W ubiegłym sezonie spędzałam większość niedzielnych poranków na giełdzie staroci... Uwielbiam. To jest moje marzenie obecnie. Pojechać na giełdę. Pooglądać, pogrzebać, cieszyć się potem zdobyczami.
Błagam, niech mi tego los nie odbiera...



Mam projekt nowego tatuażu. "Don't let go".
Muszę tylko znaleźć czas, żeby go sobie wydziarać. Cuda się zdarzają, prawda...?


Skarby moje. Cyp dostał nowy kocyk z minky. Rokendrolowy. Fifi też chce taki, ale większy. Jessu...



Pozdrawiam!





8 komentarzy:

  1. Głowa do góry! Dasz radę! Co prawda ja z Warszawy uciekłam, ale też się jakoś nie wyrabiam... Małe to pocieszenie dla Ciebie... Wiem... W sobotę zrobiłam sobie paznokcie (po raz pierwszy od...?!), sama je zrobiłam, bo wyjść z nimi do ludzi wstyd było :) To też tak na pocieszenie, może pomoże :) Ja mam co prawda jednego łobuziaka, ale niestety z tych ambitnych jestem :) wczoraj przemalowywałam skrzynki na jabłka - będą z nich cudne doniczki na balkonie... mam nadzieję... :) A można przecież kupić gotowce... Czasem zastanawiam się kiedy do nas dotrze, że nie wszystko musi być zrobione i my nie musimy być mamami idealnymi i że wogóle nie musi być idealnie... Miejmy nadzieję, że kiedyś dotrze :D Życzę Ci spokoju i dużo snu, reszta jakoś się ułoży :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dotrze, bo to trzeba mieć inny charakter... Dla mnie skrzynki ukochany malował w sobotę u rodziców w garażu... Bo mi się regalik zachciało z nich w jadalni zbudować... Ja dziś po 4 godzinach snu, całym dniu na nogach i z chorym gardłem czytałam pół godziny starszemu do snu Harrego Pottera... Wszystkiego dobrego!! Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
    2. regału ze skrzynek zazdroszczę :) Ja narazie przeforsowałam ze skrzynek tylko donice i siedziska na balkonie :) Może mi się uda więcej :) U nas na tapecie Grzegorz Kasdepke pod każdą postacią :) Pozdrawiam Cię serdecznie! Wytrwamy :)

      Usuń
  2. Moja droga, ja chodzę z siwymi odrostami, które mają już jakieś 3-4 cm, nie wspominając o innych niedociągnięciach. Wychowuję samotnie 15 miesięczne bliźniaczki. Ciągle jeszcze budzą się w nocy, więc szczytem moich marzeń jest przespana noc. Czasem zaczynam coś tworzyć i muszę przerwać, bo dzieci domagają się, by poświęcić im czas. Momentami można by zwariować. Nie mogę nawet liczyć na to, że ktoś weźmie je na spacer i będę miała chwilę spokoju. No cóż...muszę to przeżyć. I wiem, że dam radę. Jakoś tak wierzę w to, że później będzie lepiej. Wiem, że jak teraz dam radę, to już zawsze dam. Hmm...a jutro pójdę kupić farbę do włosów.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Samo życie...ja walczę...jak nie z szyciem to z bałaganem...tu zrobię ,tam zaległości,tu nadrobię już są nowe.Z dzieckiem na spacer też trzeba iść i tak w kółeczko...czasami spoglądam w lustro i wpadam w panikę;)Ogarnąć takie tematy jest strasznie ciężko,dobę może by wydłużyć albo co?Pozdrawiam serdecznie♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny post. A fotki mówią same za siebie-dwa słodziaki!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Skąd ja to znam.. w ciąże zaszłam w lutym.. dwa miesiące przed maturą.. ale maturę zdałam bardzo dobrze, ale co z tego skoro na razie to świadectwo maturalne leży między filiżankami.. i tylko leży. Od sierpnia przenieśliśmy się z Podlasia, z ok. Suwałk do Warszawy. Nikogo tutaj nie znam.. mąż cały dzień pracuje.. więc jak jak Ty mogę zagadać tylko do listonosza, kuriera albo do ekspedientki w sklepie. Masakra.
    Ale cóż.. synek to najlepsze co mi się trafiło w życiu, zwłaszcza, że przed chwilą podszedł do mnie i dał buziaka w usta ;))

    dla takich chwil warto żyć, dzięki niemu jakoś radzę sobie w tym niby "wielkim świecie".. i choć dziecko przewraca nasze życie o 180 stopni, to chyba własnie o to chodzi.. by podejmować nowe zadania i radzić sobie z szarą rzeczywistością.. a reszta się ułoży. ;))

    głowa do góry.

    OdpowiedzUsuń